Obrazek 1

Obrazek 1

25.02.2016

A thousand silhouettes dancing on my chest

no matter where I sleep
you are haunting me
Imię i nazwisko: Petro LaNeuro
Pseudonim: Pan LaNeuro, Don LaNeuro, rzadziej Szef Petro
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 98 lat
Data urodzenia: 28 października 1916
Pochodzenie: Paryż, Francja
Rasa: Zombie
Stanowisko: Właściciel i główny szef The Pandemonium Company, a przy okazji także boss mafii
Status prawy: Nienotowany
Status cywilny: Kawaler
Partner: Brak
Potomstwo: Brak
Krewni:
  • Adrien LaNeuro (urodzony 6 maja 1821 w Paryżu, zamordowany 1 października 1939 w Londynie) - zmarły ojciec, poprzednik na stanowisku głowy rodów.
  • Cecily LaNeuro (urodzona 11 lipca 1881 w Londynie) - nadopiekuńcza matka, która ma w zwyczaju dzwonić do niego paręnaście razy dziennie tylko po to, by spytać, czy na pewno ciepło się ubrał, a na każde Święta robi mu na drutach gryzące swetry. I uwielbia Bianchiego, więc jemu też robi.
  • Alice i Diane LaNeuro (urodzone 19 grudnia 1891 i 4 stycznia 1895 w Marseille) - ciotki, siostry ojca.
  • Arno LaNeuro (urodzony 21 stycznia 1826 w Paryżu) - wuj, brat ojca, a przy okazji nieoficjalny doradca i prawnik Petra.
  • Bianchi Stego (urodzony 17 sierpnia 1987 we Florencji) - dziesiąta woda po kisielu, syn jednej z kuzynek matki, w założeniu po prostu daleki kuzyn, z którym na dobrą sprawę poznali się na studiach parę lat temu. I przy okazji także "prywatny bodyguard". Czy też raczej psychopatyczny eks, który w chwili rozstania uznał za stosowne czuwać nad Petrem dzień i noc. Czego obiekt zainteresowania ma serdecznie dość. Oficjalnie ich relacje są beznadziejne, bo Petro brzydzi się Bianchim i najchętniej po prostu urżnąłby mu łeb, a Bianchi uwielbia wprawiać Petra we wściekłość i następny tydzień leczyć siniaki po starciu z szefem.
  • Charlotte, Gabrielle, Sebastian, Pierre i Xavier LaNeuro - kuzynostwo, dzieci ciotek. Urodzeni kolejno: 12 maja 1996 w Paryżu, 10 grudnia 1998 w Paryżu, 14 lutego 2002 w Londynie, 3 marca 1997 w Londynie i 19 marca 1996 w Paryżu.
Osobowość: Kiedy rozdawali urok osobisty, Petra tam nie było. Na wstępie należy zaznaczyć, że to przede wszystkim ponury, burkliwy, wiecznie naburmuszony samotnik. Trudno porozumieć się z nim w jakiejkolwiek sprawie, bo nie nawykł do słuchania innych. Jest perfekcjonistą, który zawsze wszystko musi zrobić po swojemu, a w cudzej robocie zawsze się do czegoś przyczepi. Usłyszeć od niego pochwałę to jak skoczyć z czterdziestego piętra i przeżyć - takie rzeczy po prostu się nie zdarzają. Patrząc na niego, można niemal zobaczyć cień wiecznie zasnuwający mu twarz, a jego uśmiech to wciąż sprawa pozostająca jedynie w sferze mitów i marzeń sennych. Z uśmiechem Petra jest bowiem jak z kwiatem paproci: wszyscy o nim słyszeli, nikt go nie widział. Przejawia niemalże wrodzoną niechęć do przyjęć, imprez, koncertów, parad - słowem: wszystkiego, co jest głośne i wiąże się z obecnością rozwrzeszczanych tłumów. Chłodny i wyrachowany, ma niewielu przyjaciół, a do większości osób zwraca się per "idioto" (co jest jego ulubionym i najczęściej używanym przez niego słowem), nawet jeśli zupełnie ich nie zna - jedynym wyjątkiem od tej reguły są ci, którzy zasłużyli sobie na jego szacunek, lub zwyczajnie są od niego starsi. Jest niecierpliwy, wyjątkowo łatwo wyprowadzić go z równowagi, choć właściwie rzadko zdarzają się do tego okazje; LaNeuro jest aspołeczny, przez większość czasu siedzi w swoim gabinecie i pokazuje się innym bardzo sporadycznie, a kiedy już to robi, najczęściej zachowuje się tak ozięble i oficjalnie, że nie sposób z nim wytrzymać bez przedrzeźniania go. Rzadko kiedy tak po prostu chodzi wściekły, wyglądając jak chmura burzowa i wyżywając się na każdym, kogo spotka. Na ogół zatrzymuje się właśnie na chłodnej obojętności, oschłości, beznamiętności, nieczułości i kamiennej minie. Złośliwy i pamiętliwy, uwielbia się mścić, a soczyste wiązanki przekleństw to w jego przypadku codzienność. Czasem zachowuje się wręcz jak wariat i sadysta, szczególnie jeśli chodzi o posiłek - lubi, gdy jego śniadanie ucieka, bo pastwienie się nad przerażoną ofiarą sprawia mu swego rodzaju przyjemność. Nieprzyjazny, wszystko kręci się wokół biznesu, zdolności nawiązywania kontaktu z kimkolwiek bliskie zeru. Życie nauczyło go takim być, wbiło mu do głowy surowe zasady. Przekonał się na własnej skórze, że świat jest brutalny i okrutny, więc by przeżyć, by zajść wysoko, trzeba mu w tym dorównać. Jego własna rodzina i jej usilne próby zdominowania jego woli także zrobiły swoje. Dupek wiecznie wyrażający się z taką wyniosłością i dumą, że sprawia wrażenie, jakby pochodził z innej epoki i co z tego, że w sumie to jest z innej epoki. Od wielkiego dzwonu wciąż potrafi okazać tę "lepszą stronę", ale taki dzwon zdarza się nadzwyczaj rzadko. Przejawia pewne pedantyczne zachowania, a do tego ma niejaki problem z okazywaniem uczuć. Jest inteligentny i przebiegły, i choć do niedawna brak mu było wiary w siebie, to jednak dziś bije od niego pewność siebie i wyniosłość. Staromodny, od telefonu i laptopa zdecydowanie woli pióro i ryzę papieru. Zdaje się być bezgranicznie oddany sprawie, ze wszystkich sił starać się wygrać toczoną od wieków wojnę, ale nie kieruje się tymi samymi pobudkami, co jego poprzednicy - nie robi tego tylko i wyłącznie dla własnego zysku. To mężczyzna honorowy i na swój sposób odważny, bo bez wahania poświęciłby się za tych, których kocha; a, trzeba przyznać, w ciągu dziewięćdziesięciu lat w jego życiu pojawiło się niewiele takich osób. A mimo to... Nie zawiera przyjaźni. Nie zakochuje się. Spędza życie w odosobnieniu, otoczony ludźmi, ale zdany tylko na siebie. I choć czasem czuje się nieco samotny, to jednak nie okazałby tego nawet gdyby od tego miało zależeć jego życie. Jest na to zbyt dumny.
Aparycja: Petro jest szczupłym, wręcz wątłym mężczyzną o bladej, szarej skórze i ostrych rysach. Zanim objął stanowisko głowy rodów wszyscy mówili mu prosto w twarz, że jest zwyczajnie chuderlawy - dziś ich zdanie nie zmieniło się ani trochę, ale nikt już nie odważy się powiedzieć tego głośno w obawie o własne życie. Jego drobna postura w pewnym sensie idealne współgra z boleśnie wręcz przeciętnym wzrostem, czyli równiutkim metrem siedemdziesiąt pięć. Przejawia zamiłowanie do fioletu, co, jak nietrudno zgadnąć, miało swój początek w nietypowym, śliwkowym kolorze jego włosów. Były takie nawet gdy jeszcze żył; wraz z przemianą pojawiły się w nich tylko pasemka, głównie srebrne. Zęby stały się ostre, spiczaste, zupełnie jakby celowo spiłowano je w taki sposób, by wyglądały jak zwierzęce. Od lewego kącika ust do lewej kości policzkowej ciągnie się zakrzywiona ku górze szrama, która sprawia, że Petro zawsze wygląda, jakby się uśmiechał, choć w rzeczywistości nigdy tego nie robi. Najbardziej przerażające są oczy mężczyzny - całkowicie czarne białka z wyraźnie odznaczającymi się biało-fioletowymi tęczówkami. Na szyi nosi medalik w kształcie oka, symbol jego władzy jako głowy rodów, na palcach prawej ręki rodzinny sygnet i srebrną obrączkę, a w uszach małe, czarne, ćwiekowe kolczyki. Jeśli chodzi o ubiór, to dość często jest to skrojony na miarę garnitur, choć można go zobaczyć i w bardziej codziennym stroju, na który przeważnie składają się tradycyjnie czarne spodnie, płaszcz i ciemna koszula z szelkami lub równie ciemny golf.
Życiorys: Petro urodził się w 1916 roku w Paryżu, jako syn ówczesnej głowy rodów. Jego dzieciństwo i okres dojrzewania nie różniło się specjalnie od życia przeciętnego człowieka w okresie dwudziestolecia międzywojennego, bo i sam Petro był wtedy zwykłym człowiekiem. Wychowywała go matka, jako że ojciec wiecznie był w rozjazdach i podróżach biznesowych. Jako piętnastolatek wyjechał z nią do Anglii i zamieszkał w rodzinnej posiadłości pod Londynem. Po raz pierwszy w życiu stanął wtedy oko w oko z nieumarłymi innymi niż jego rodzicielka. Parę lat później później wybuchła II wojna światowa. Petro, w przeciwieństwie do wielu zombie, początkowo trzymał się z dala od frontu. Był tylko człowiekiem, nie mógł się narażać. Wyczekiwał ze zniecierpliwieniem dnia, w którym przejdzie przemianę. Kilka tygodni przed upragnionym "świętem" jego ojciec zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Pogrzeb został zorganizowany w przeciągu paru dni, kiedy do przemiany Petra został niecały miesiąc. Nie pozwolono mu jej dożyć - wracając wieczorem 8 października 1939 roku z ceremonii pogrzebowej został zaatakowany i kilkakrotnie pchnięty nożem w klatkę piersiową. Nie miał najmniejszych szans na przeżycie. Jedynie szyba reakcja rodziny pozwoliła na przeniesienie go do mieszczącego się niedaleko mieszkania jednego z kuzynów i pospieszne odprawienie rytuału wskrzeszenia. Petro mimo woli stał się odrodzonym i następne lata życia spędził w rodzinnej posiadłości, nie chcąc mieć z nikim do czynienia. Uraz psychiczny wywołany własną śmiercią, a potem powrotem do świata żywych z czasem zelżał, ale nigdy tak do końca nie zaniknął - LaNeuro do dziś czuje się nieswojo w towarzystwie więcej niż pięciu osób na raz. Dotarła do niego prawda o jego rodzinie, o tym, co robią innym rasom i czego od niego oczekują. Prawda, która doprowadziła go na skraj szaleństwa, a w końcu zmusiła do natychmiastowego wyjazdu i zamieszkania z dala od krewnych, w Paryżu. Minęło kilka lat, wojna się skończyła i trzeba było wybrać nową głowę rodów. Najlepszym kandydatem na to stanowisko był wuj Petra, Arno LaNeuro, kompetentny, uprzejmy i niezawodny mężczyzna w średnim wieku. Arno był najbardziej oczywistym wyborem na następnego szefa po śmierci jego brata. Mimo to mężczyzna odmówił, mówiąc, że nie ma w sobie "tego czegoś", co czyni prawdziwych przywódców. Zamiast tego poparł dawno już odrzucony pomysł o sprowadzeniu Petra z Paryża, by zajął miejsce swego ojca. Jego propozycja wywołała niezadowolenie u wielu członków mafii (łącznie z samym Petrem, który żywił ogromne nadzieje na możliwość prowadzenia spokojnego, cichego życia z dala od swojej chorej rodziny), ale Arno był na tyle ważną osobą w organizacji, że w końcu postawił na swoim. Petro okazał się lepszym przywódcą niż przypuszczano, choć w rzeczywistości dopuszczono go do władzy tylko z jednego powodu - sądzono, że będzie nim nadzwyczaj łatwo manipulować. LaNeuro szybko nauczył się rządzić twardą ręką i wszelkie próby uczynienia z niego marionetki spełzły na niczym, do dziś jednak nie jest do końca świadom faktu, że wszyscy zwyczajnie pozwolili mu dojść na szczyt, a teraz nie mają pojęcia, jak go z niego ściągnąć.
Szczegóły:
  • Ma słabość do muzyki klasycznej. Sam gra na skrzypach, fortepianie oraz paru mniej popularnych instrumentach, i pomimo braku wielu możliwości stara się znaleźć na to choć chwilę, jako że muzyka jest jedną z niewielu rzeczy, które go uspokajają i pozwalają się odprężyć.
  • Nie wiadomo do końca, jakiej jest orientacji seksualnej - najprawdopodobniej biseksualny. A że przy okazji "cierpi" - bo niespecjalnie mu to przeszkadza - na hipolibidemię, to już inna sprawa.
  • Jako człowiek był, jak go nieraz określano, "naprawdę ślicznym chłopcem", ale jego rodzina sądzi, że w wersji zombie prezentuje się o wiele lepiej. On sam w ogóle nie sądzi w tym temacie.
  • Szrama zdobiąca lewą połowę twarzy LaNeuro to stara rana, która prawdopodobnie nigdy się nie zagoi. Petro musi co jakiś czas wymieniać szwy na nowe, jeśli nie chce, żeby pewnego dnia w jego policzku zaczęło ziać urocze rozcięcie.
  • Własna śmierć dość widocznie odbiła się na jego psychice. I choć zdążył już jako tako dojść do siebie, to jednak wciąż panicznie boi się ciemnych, wąskich zaułków takich jak ten, w którym lata temu został zasztyletowany.
  • Niezwykle szybko czyta. Głównie prasę, choć nie pogardzi także dobrą książką. Do jego ulubionych lektur zaliczają się wszelkie możliwe gazety (głównie angielskie, ale wśród makulatury wiecznie zalegającej w jego koszu na śmieci każdego dnia po południu znaleźć można również prasę zagraniczną, jako że poza ojczystą francuszczyzną i angielszczyzną biegle posługuje się również językiem włoskim, hiszpańskim, rosyjskim i niemieckim) a także dzieła twórców takich jak Zafon, Szekspir, Goethe, Blake, Doyle, de Balzac, Dickens, Molier czy Bedier.
  • Jak na kogoś, kogo procesy życiowe zostały wstrzymane siedemdziesiąt sześć lat temu, bardzo często miewa migreny. Szczególnie po przedawkowaniu substancji odurzających, na przykład silnej trucizny.
  • Nie okazuje tego na co dzień, ale uwielbia konie, szczególnie wyścigowe. Jest szczęśliwym posiadaczem dwóch całkiem niezłych klaczy zarodowych i ogiera startującego w zawodach niższej rangi. Zwierzęta przebywają w wynajmowanych boksach w jednej z lepszych stajni kilka minut drogi samochodem od Londynu. Petro zagląda do nich kiedy ma chwilę czasu, czasem nawet zdarza mu się na któregoś wsiąść, bo jeździectwa uczył się w dzieciństwie i wciąż nieźle trzyma się w siodle.
  • Od każdego, kto nie zasłużył sobie jeszcze na jego szacunek, wymaga, by zwracać się do niego przy użyciu tytułu Dona.
  • Lubi wybierać się na nocne spacery (cierpi na chroniczną bezsenność), przede wszystkim po starych cmentarzach. Szczególnie upodobał sobie jeden, mieszczący na obrzeżach Londynu, na którego terenie znajduje się jego rodzinna kaplica - pochowani są w niej jego przodkowie od strony ojca, i on sam też zostanie w niej kiedyś pochowany. Kilka razy wieczorem wybrał tam się na spacer i nie wrócił na noc - po prostu zdrzemnął się w krypcie.
  • Wielu ludziom podoba się brzmienie jego głosu - umiarkowanie niski, z naturalną delikatną chrypką. W dzieciństwie śpiewał w chórze, ale potem przeszedł mutację i zajął się raczej grą na instrumentach. Rodzina wielokrotnie próbowała namówić go, by wrócił do śpiewania, ale mężczyzna uparcie odmawia jakichkolwiek występów. Lata przerwy sprawiły, że jedyne, co potrafi dziś z siebie wydusić, to stare kołysanki które matka śpiewała mu, gdy był mały, ale musi mieć poważny powód, żeby pochwalić się swoimi wątpliwymi zdolnościami wokalnymi; ostatnim razem robił to, kiedy jeden z jego młodszych kuzynów był chory, a Petro śpiewał mu do snu. Podobno brzmi trochę jak Noah Gundersen.
  • Pali. Pierwszy raz próbował, kiedy miał dwanaście lat i ogromne problemy rodzinne. Wtedy jednak jego obecny opiekun ochroniarz wygłaszał mu mordercze wykłady na temat zdrowia, więc Petro palił jedynie okazjonalnie, kiedy był sam. Na dobre zaczął się uzależniać, kiedy po wydarzeniach z ósmego października 1939 wyjechał do Paryża, i zostało mu to do dzisiaj. Ponieważ nienawidzi smaku i zapachu większości papierosów i cygar sprzedawanych w sklepach, już dawno temu uznał, że zacznie skręcać własne. Nikt do końca nie wie, z czego je robi, ale efekt jest niezły. Zapach, przyjemny dla otoczenia, nie zostaje na ubraniach w tak dużym stopniu, jak smród nikotyny w zwykłych papierosach, co sprawia, że większości osób podoba się zapach samego Petra. Zapach przestaje być taki piękny, kiedy Petro dmuchnie ci dymem papierosowym prosto w twarz, bo zachciało mu się być niegrzecznym. Niegrzeczniejszym niż zazwyczaj.
  • Pod jedną ze ścian, na podłodze w jego sypialni (czyli tam, gdzie nikt nie może go zobaczyć, bo sypialnia to święta prywatna przestrzeń Petra i nikt nie ma prawa tam wchodzić) leży ogromny pluszowy stegozaur - prezent od Bianchiego, który dostał kilka lat temu na Święta. Petro nie wyrzucił go tylko dlatego, że pluszak jest wielkości kanapy, i bardzo dobrze służy jako oparcie w czasie czytania gazety. I fajnie robi się w nim dziury.
  • Kiedy się wścieka - a robi to nadzwyczaj często - ma w zwyczaju rzucać w innych wszystkim, co ma pod ręką. W jego gabinecie nic nie zostaje na wierzchu mniej więcej od kiedy dwa lata temu Bianchiego prawie dosięgnął gniew szklanego przycisku do papieru i nożyka do otwierania listów. Po wszystkim Nestor musiał wykładać z własnej kieszeni na wymianę drzwi.
  • Ma smartfona, ale używa go tylko gdy musi pilnie zadzwonić/wysłać wiadomość. A i tak robi to z prędkością zepsutego tostera. Gdyby miał xboxa, prawdopodobnie podłożyłby go pod drzwi, żeby się nie zamykały... Nie, LaNeuro zdecydowanie nie przepada za nowinkami techniki - w przeciwieństwie do Bianchiego, który każdą wolną chwilę spędza przy laptopie, grając w Angry Birds, Candy Crush albo inne gówno, i wciąż spamując Petro zaproszeniami do gier. Nikt nie wie jakim cudem Petro w ogóle ma maila. I facebooka.
  • Poza spamem Bianchi upodobał sobie zasypywanie go tonami esemesów z fałszywymi linkami - podobno kryje się pod nimi coś superważnego, a tak naprawdę prowadzą do denerwujących Petra do granic możliwości memów, które Nestor po prostu uwielbia. Wygląda to mniej więcej tak: "Hej, szefie... czemu w internecie jest twoje zdjęcie?" lub "Hej, spójrz, szefie, to my!".
Login/email: frania099 / frania099@gmail.com


BUT WHEN IT'S OVER
I'M STILL AWAKE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony