Obrazek 1

Obrazek 1

25.02.2016

Baby, I’m a sociopath, a sweet serial killer… and I love you just a little too much

Imię i nazwisko: Nestor "Bianchi" Stego-LaNeuro
Pseudonim: ...Bianchi?
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 27 lat
Data urodzenia: 17 sierpnia 1987
Pochodzenie: Florencja, Włochy
Rasa: Człowiek
Stanowisko: Prywatny ochroniarz "pana prezesa"
Status prawy: Nienotowany
Status cywilny: Wesoły kawaler
Partner: My heart is dead inside, it's gone and hard and petrified... brak
Potomstwo: Brak
Krewni:
  • Sophie i Stephen Stego, zmarli rodzice
  • Petro LaNeuro, daleki kuzyn i eks
  • Diane LaNeuro, równie daleka ciotka i matka ukochanego kuzynka
Osobowość: Bianchiego spokojnie opisać można jednym nieskomplikowanym, krótkim zdaniem - uroczy seryjny morderca o mentalności chorego psychicznie dwunastolatka. Takiego dwunastolatka, który uciekł z zakładu dla obłąkanych, uprzednio mordując dwóch kolegów z klasy i nauczyciela plastikową łyżeczką ukradzioną ze stołówki. Na pierwszy rzut oka to tylko uroczy, niewinny młody mężczyzna o nieco nadpobudliwym uspokojeniu. Niby niegroźny, niby nie skrzywdziłby muchy, ale cicha woda brzegi rwie. W rzeczywistości Bianchi to zło wcielone - dosłownie. Skrupułów i sumienia nie ma w jego słowniku, a zabijanie sprawia mu niekłamaną przyjemność. Lubią go wszyscy, którzy stają z nim twarzą w twarz po raz pierwszy - potem z reguły okazuje się, że to sadysta o niepokojących upodobaniach, i wtedy już nikt go nie lubi. Ma dziwny zwyczaj zadawania bólu osobom, które lubi lub szanuje - dla niego ból i miłość są jednym i tym samym. To, czy całuje kogoś ustami czy nożem, zależy głównie od jego nastroju. Ostatnimi czasy stara się nieco opanować swoją rządzę krwi, głównie dlatego, że jego ukochany szef wyraził się jasno, iż uważa torturowanie osób, które się kocha, za obrzydliwy nałóg. Stego nie chce, by Petro uważał go za kogoś obrzydliwego (i nie zauważa faktu, że szef już widzi w nim najwstrętniejszą osobę jaką spotkał). A jako że Bianchi byłby gotów odciąć sobie palec gdyby tylko szefuńcio dał mu do zrozumienia, że tego od niego oczekuje, tak więc usilnie próbuje zdusić w sobie najbardziej sadystyczne zachowania. Co, nietrudno się domyślić, nie wychodzi mu najlepiej. Ekstrawertyk, optymista, sprawia wrażenie szaleńca i kompletnego wariata - to bardzo dobre wrażenie, bo jest nim naprawdę, i wcale się z tym nie kryje. Nie obchodzi go opinia innych, liczy się tylko on i jego zachcianki. Potrafiłby zabijać z zimną krwią, by dostać to, czego chce, i nieraz już to robił - mimo młodego wieku sztukę morderstwa opanował do perfekcji. Jest przy tym jednak nieco roztrzepany i nieuważny, często zdarza mu się rzucać wszystko tylko dlatego, że coś innego nagle przykuło jego uwagę. Nieraz trzeba po nim sprzątać, kończyć jego robotę, zacierać ślady tylko dlatego, że Bianchi miał ochotę pobawić się ze swoją ofiarą i "przypadkiem" pozwolił jej uciec. Fascynuje go widok krwi, przemocy, bólu i cierpienia, ale w rzeczywistości wszystkie jego niemoralne, chore zachowania są jedynie poszukiwaniem miłości i akceptacji, której odmawiano mu przez niemal całe życie. Lubi upokarzać innych dla własnej rozrywki, jest niemożliwie złośliwy i wyjątkowo niestabilny emocjonalnie - potrafi wpaść w szał z byle powodu i w amoku zdemolować pół domu, a potem nagle obudzić się i zachowywać tak, jakby nie pamiętał, co się stało; najprawdopodobniej jest to wynikiem zaburzeń psychicznych, na którego mężczyzna rzekomo cierpi i które wyzwalają w nim wszelkie negatywne uczucia w najmniej odpowiednich momentach. Najdrobniejsza niewinna uwaga może zmienić go w agresywną, nieokiełznaną maszynę do zabijania jeśli tylko ma gorszy dzień. Do tego z dziecięcą uciechą pociąga za spust. Na ogół to jednak radosny, wręcz zbyt radosny natręt, który potrafi uczepić się każdego i obstawać przy nawet najgłupszym pomyśle tak długo, aż w końcu wszyscy wokół zmęczą się i dadzą mu zrobić to, co chce, byle tylko mieć wreszcie święty spokój.
Aparycja: Chude, wysokie - bo mierzące nieco ponad metr osiemdziesiąt jeden - stworzenie, przez pewnego przemiłego nieumarłego ze szramą na policzku nazywane "chodzącym workiem na kości". Albinos. Nawet nieźle zbudowany, szybki, zwinny i silniejszy od większości ludzi - a nie wygląda. Może poszczycić się nienaturalnie bladą karnacją i śnieżnobiałą, niesforną czupryną, której nie potrafiłby wziąć w karby nawet najbardziej zatwardziały fryzjer. Ma ostre rysy charakterystyczne dla francuskiej części rodziny, a w lewym uchu nosi srebrny kolczyk. Brak pigmentu sprawia, że jego oczy są nienaturalnie jasnobłękitne, a wokół źrenic tęczówka przybiera różowo-czerwony odcień. Nie było dnia, żeby nie miał na sobie białej marynarki lub białej koszuli, białych spodni, białych butów i białych skarpetek. Nawet szelki nosi białe. I w przeciwieństwie do swego ponurego kuzyna, Bianchi uśmiecha się zawsze. Dosłownie zawsze. I to takim niepokojącym uśmiechem szaleńca.
Życiorys: Bianchi pochodzi z Włoszech. Wychowywał się i dorastał w katolickiej rodzinie, wśród pomarańczowych drzewek słonecznej Florencji, i nie w głowie mu było cokolwiek poza zabawą, jak większości dzieci. Jednak ze względu na swój albinizm często był wyśmiewany i okrutnie poniżany przez rówieśników. Ojciec nie traktował go lepiej - matka Bianchiego zmarła w połogu wkrótce po jego narodzinach, a mężczyzna obwiniał syna o śmierć ukochanej. Ich relacje zawsze były napięte, a pogorszyły się jeszcze bardziej, gdy chłopiec w wieku dziesięciu lat na kilka dni uciekł z domu. Kiedy wrócił, głodny, zziębnięty i pełen skruchy, ojciec zbił go niemiłosiernie paskiem i odesłał do pokoju bez jedzenia. Następne lata życia Bianchiego nie różniły się wiele od tego wieczoru. I choć szybko nauczył się unikać sytuacji prowadzących do przemocy fizycznej, to jednak psychicznie ojciec znęcał się nad nim niemal codziennie. Chłopiec zaczynał powoli odchodzić od zmysłów, zamknięty w czterech ścianach domu i wiecznie poniżany przez mężczyznę, który miał być dla niego oparciem. Z ojcem łączyły go już tylko więzy krwi - nie było między nimi choćby najcieńszej nici porozumienia. Bianchi już od jakiegoś czasu przejawiał pierwsze oznaki poważnych zaburzeń psychicznych, kiedy zapijaczony Stephen zamknął go w zakładzie dla obłąkanych. Chłopak, wtedy niespełna piętnastoletni, spędził w nim kolejny rok. Wyszedł szybko, ale jego charakter zmienił się diametralnie. Nie przypominał już przestraszonego dziecka szczutego pasem przez własnego ojca. Zmienił się w potwora, gotowego zabijać dla własnej przyjemności. Jego wypaczone pojęcie miłości zaważyło nad tą drastyczną zmianą - Bianchi, będąc traktowanym przez ojca okrutnie i zupełnie nie po ojcowsku, wyrobił sobie mniemanie, że miłość, szacunek i przywiązanie powinno okazywać się właśnie przemocą. Nie minął miesiąc, a Stephen Stego został znaleziony martwy w swej posiadłości, niemal poszatkowany nożem. Sprawca był wtedy już daleko od Florencji, ciesząc się pierwszymi dniami wolności. Pod swe skrzydła przyjęli go krewni - Diane LaNeuro, kuzynka jego zmarłej matki, wraz z rodziną. Bianchi został szybko wtajemniczony w realia rządzące światem mafii, i odnalazł się w nim zaskakująco szybko. Wysłany na studia do Oksfordu, pociągnął za sobą swego kuzyna, Petra. Trzy lata nauki wystarczyły, by zawiązała się między nimi więź o wiele silniejsza niż zwykła przyjaźń. Ich związek był trudny, gwałtowny i pełen nieporozumień, i rozpadł się już rok później, ale po powrocie ze studiów Bianchi szybko awansował na stanowisko prywatnego i najbardziej zaufanego ochroniarza głowy rodów. Podobno maczała w tym palce matka Petra, ale nie można uznać tego za w stu procentach potwierdzoną informację.
Szczegóły:
  • Wciąż nie może się zdecydować, czy jest biseksualny, czy też jednak homoseksualny.
  • Jego związek z Petrem był stosunkowo krótki, ale rok wystarczył, by Stego nie miał zamiaru przestać uganiać się za swoim przedmiotem westchnień. I tak zostało do dzisiaj: Bianchi towarzyszy kuzynowi zawsze i wszędzie, co oczywiście nie mogłoby obejść się bez wielu niezręcznych - przynajmniej z punktu widzenia Petra - sytuacji. Nie można powiedzieć jednak, by samego Stego takie na przykład siadanie szefowi na kolanach wprawiało w zakłopotanie, nawet jeśli potem zostaje brutalnie zrzucony na ziemię. Dziś skutki tego roku są takie, że Bianchi patrzy wilkiem i jest okropnie zazdrosny o każdego, kto chociaż próbuje zbliżyć się do jego kuzyna. Niezależnie od płci, wieku czy zamiarów.
  • Cały czas wypomina Petro z żalem, że przestał zwracać się do niego per Białasku.
  • Można powiedzieć, że jest chrześcijaninem - co niedzielę wybiera się do kościoła, a na szyi nosi złoty łańcuszek z krzyżykiem, którego nigdy nie zdejmuje. Ale sama jego wiara w istnienie Boga nadal jest kwestią sporną.
  • Nienawidzi swego imienia i wpada w wyjątkowy szał, gdy ktokolwiek zwraca się do niego per Nestor. Potrafi wtedy rzucić się na wszystko i wszystkich w zasięgu wzroku, a jedyną rzeczą, która może go w takich chwilach uspokoić, jest wściekły wrzask Petra.
  • Jest oburęczny. Czyli może cię zadźgać i prawą, i lewą ręką.
  • Uwielbia się przytulać, ale z niezrozumiałych dla niego powodów zawsze, kiedy chce się z kimś zaprzyjaźnić, ten ktoś ucieka na sam jego widok, jeszcze zanim Bianchi zdąży się odezwać.
  • Czasami zachowuje się jak jeden z tych kotów, które przynoszą swemu panu zdechłe szczury i zabite kanarki, tylko że Bianchi zamiast zdechłych szczurów i zabitych kanarków przynosi Petro kawałki swoich ofiar. Tak okazuje swoją miłość! Ale Petro tylko wrzeszczy na niego i wyrzuca jego prezenty. Patrz: Inne, #18: random fact!
  • Od dzieciństwa cierpi na bliżej nieokreślone zaburzenia psychiczne objawiające się niespodziewaną impulsywnością, agresywnymi wybuchami, a nawet atakami szału z pozornie błahego powodu. Nie zdiagnozowano u niego żadnej konkretnej choroby psychicznej, a objawy nie postępują z czasem, inni zostawiają go więc w spokoju dopóki nie zacznie robić czegoś niebezpiecznego dla samego siebie i swojego otoczenia.
  • "Bianchi" oznacza "Biały" w języku włoskim.
  • Uwielbia wszystko, co zawiera duże ilości cukru, a jego ulubioną grą hazardową jest rosyjska ruletka. Jak na nieszczęście nie może znaleźć nikogo, kto chciałby w nią z nim pograć.
  • Posiada naprawdę dużą wiedzę w dziedzinie biologii, anatomii, medycyny i chemii. Ma praktycznie wszystkie zdolności i całą wiedzę potrzebne do zostania lekarzem lub chirurgiem, i zero chęci do pomagania ludziom. Ale używa tych informacji w praktyce, zdobył spore doświadczenie dzięki praktykom na żywych ofiarach organizmach.
  • Fascynuje go widok pożywiających się nieumarłych. Często sam znajduje ofiary dla swego "kochanego szefuńcia".
  • Jedną z jego ulubionych rozrywek jest doprowadzanie Petra do szału. Któregoś razu, kiedy nieco przesadził, kuzyn prawie go udusił - dosłownie. Następne dwa tygodnie Bianchi obnosił się dumnie z ciemnymi sińcami, które zdobiły jego szyję.
  • Rozbija się po mieście śnieżnobiałym Lamborghini Aventador Roadster. Samochód kupił mu szef, żeby Nestor wreszcie choć na chwilę przestał interesować się tylko i wyłącznie jego spodniami.
Login/email: frania099 / frania099@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony