Obrazek 1

Obrazek 1

25.02.2016

Blade i bezimienne w jałowych łanach zbóż, gną się ku ziemi, senne, całą noc...

BLADE I BEZIMIENNE W JAŁOWYCH ŁANACH ZBÓŻ,
GNĄ SIĘ KU ZIEMI, SENNE, CAŁĄ NOC, PÓKI Z ZÓRZ
NIE WZEJDZIE ŚWIT, JAK Z OKÓW ROZKUTY, Z MGIEŁ, OBŁOKÓW
OSWOBODZONY, Z MROKÓW PRZYBYŁY ZASTĘP DUSZ
Imię i nazwisko: Klaudiusz de Quincey
Pseudonim: Hrabia, Pchła
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 183 lata
Data urodzenia: 15 sierpnia 1831
Pochodzenie: Londyn, Anglia
Rasa: Wampir
Stanowisko: Informator mafii jeden z wielu
Status prawy: Nienotowany
Status cywilny: Kawaler
Partner: Sweet love illumination, sweet, sweet love elevation... brak
Potomstwo: Brak
Krewni:
  • Thomas Penson de Quincey (1785-1859) - ojciec, znany dziś pisarz i myśliciel epoki romantyzmu, autor takich dzieł jak Confessions of an English Opium-Eater czy On the Knocking at the Gate in Macbeth.
  • Millicenta de Quincey (1798-1864) - matka, typowa wiktoriańska dama z dobrego domu, która wyszła za starszego od niej o trzynaście lat mężczyznę i urodziła mu dwóch synów. Zmarła na suchoty zaledwie pięć lat po śmierci męża.
  • Gaylord de Quincey (1839-1839) - młodszy brat, oczko w głowie rodziców przez całe dwanaście tygodni życia; zmarły w wieku trzech miesięcy.
  • Rollin de Quincey (1791-1877) - wuj od strony matki, jedyny krewny, który został Klaudiuszowi po śmierci rodzicielki; zmarły w niewyjaśnionych okolicznościach.
  • Marcus Ayre (1617-1850) - pierwszy kochanek, a przy okazji także wampir, który przemieniając go w swego pobratymca uratował Klaudiuszowi życie. Sam zginął zabity osikowym kołkiem przez ojca chłopaka.
Osobowość: Mówi się, że wampir nie posiada duszy. Opowieści o spopielających się pod wpływem promieni słonecznych, żądnych ludzkiej krwi istotach krążą wśród ludzi od wieków, podobnie zresztą jak one same. Rzeczywistość jednak wciąż ma co nieco do powiedzenia, i niekoniecznie jest to zgodne z przesądami, którymi starzy księża z ulubowaniem straszyli wiernych jeszcze dwieście lat temu. Spanie w trumnach, zmienianie się w nietoperza, siła stu ludzi i szybkość północnego wichru to nic więcej jak zwyczajne bujdy na resorach. Nie ma żadnego hipnotyzowania wzrokiem, lewitowania czy władania żywiołami, nic z tych rzeczy. Ale cała ta gadka o duszy właściwie nigdy nie została sprawdzona, Klaudiusz zresztą nie jest specjalnie wierzący i nie przykładałby szczególnej wagi do życia pozagrobowego nawet gdyby rzeczywiście istniało. Bardziej od dalekiej przyszłości obchodzi go o wiele bliższa i bardziej realna teraźniejszość, a jednak sam nigdy nie twierdził, że jest ateistą; wręcz przeciwnie, Biblię zna świetnie, po prostu nie stosuje się do zasad żadnej wiary. Ktoś powiedział mu kiedyś, że jest jak wszystkie grzechy główne złączone w jedno nieśmiertelne ciało, i gdyby zastanowić się nad tym głębiej, rzeczywiście jest to wyjątkowo trafny opis. Grzechów głównych jest siedem, a pierwszym z nich jest pycha. Klaudiusz z pewnością nie byłby sobą, gdyby nie można byłoby nazwać go wyniosłym gnojkiem. Wychowywał się w przekonaniu, że jest bezkarny, że wszystko mu wolno, a jako jedynak i oczko w głowie obojga rodziców przez całe życie dostawał wszystko, czego tylko zapragnął. Nic więc dziwnego, że dziś jego życiowa postawa charakteryzuje się nadmierną wiarą we własną wartość i możliwości, a on sam ma niesamowicie wysoką samoocenę oraz mniemanie o sobie. A także że niejednokrotnie towarzyszy mu agresja. Drugim grzechem głównym jest chciwość. Błędem byłoby nie patrzeć na Klaudiusza jak na osobę o czysto hedonistycznym podejściu do życia. Całe życie żyjący w dostatku i dobrobycie, przyzwyczajony do posiadania dużego majątku, lubiący wydawać pieniądze lekką ręką na własne zachcianki i dla własnej przyjemności. Nie jest może najbogatszy w kraju, ale nawet mimo iż wciąż nie brakuje mu pieniędzy, to i tak jest mu mało. Przez sto osiemdziesiąt trzy lata życia nie nauczył się dosłownie niczego; wciąż święcie przekonany, że pieniądze dają szczęście, potrafi doceniać jedynie dobra materialne. Jako trzeci spośród siedmiu grzechów głównych wymieniana jest zawiść. Jest to najprawdopodobniej ta cecha, której po Klaudiuszu widać zdecydowanie najmniej; przynajmniej na co dzień. Zdarzają się bowiem chwile, kiedy - mimo ogólnego zadowolenia ze swego opływającego w dostatki życia - wampir odczuwa to dziwne ukłucie frustracji, widząc ludzi szczęśliwych mimo braku bogactwa. Sam nie potrafi nazwać targających nim wtedy emocji, być może dlatego, że zawsze miał wszystko, czego zapragnął, i nie znał nikogo, komu mógłby czegokolwiek zazdrościć. A mimo to podświadomie i on pragnąłby być zadowolony z życia bez konieczności kupowania sobie szczęścia. Za czwarty grzech główny uważany jest gniew. Impulsywność zawsze leżała w jego naturze. Klaudiusz łatwo i szybko wpada we wściekłość, często z błahych powodów, co niejednokrotnie prowadzi do rękoczynów. Wampir ma tendencje do wyładowywania swojej złości na innych, i nawet gdyby widział w tym coś złego, nie potrafiłby nic na to zaradzić - jest najzwyczajniej w świecie niereformowalny, a kiedy wpada w szał, najlepiej jest schować się gdzieś i modlić się, by nie odnalazł ani tej, ani żadnej następnej kryjówki. Piątym grzechem jest pożądliwość. Przysłowiowa nieczystość seksualna, tak świetnie pasująca do Klaudiusza, który, mówiąc delikatnie, nie stroni od seksu. Mężczyzna czy kobieta, jest mu praktycznie wszystko jedno, ważne, by czerpał z tego profity, czy to w postaci pieniędzy, czy to w postaci możliwości napicia się krwi partnera bądź partnerki. Cecha ta, podobnie jak pycha i przeświadczenie o własnej wyższości, wyraźnie ukazuje się tak w jego zachowaniu i ruchach, jak i słowach. Szósty i siódmy grzech są w jego przypadku ściśle ze sobą powiązane: obżarstwo i lenistwo. Klaudiusz ma ogromną słabość do dobrej ludzkiej krwi i niejednokrotnie opija się jej w znacznie większych ilościach niż te minimalne, których dostarczenia wymaga jego organizm. Jego lenistwo objawia się zaś w wielu czynnościach - wampir lubi wysługiwać się innymi, a że jest także świetnym kłamcą, potrafi owinąć ich sobie wokół palca tak, by robili wszystko za niego, podczas gdy on sam nie robi dosłownie nic, a gnuśność aż przez niego przebija. Tak więc stwierdzenie, że Klaudiusz jest jak personifikacja siedmiu grzechów głównych... to bardzo mądre stwierdzenie.
Aparycja: Pierwsze, co dostrzega przeciętny obserwator patrzący na Klaudiusza, to wbrew pozorom wcale nie jego typowo wampirze cechy, ale niski wzrost. De Quincey nigdy nie wyrósł na wysokiego mężczyznę postawnej budowy - wręcz przeciwnie, zawsze był drobny, szczupły i smukły. A jednak nawet jego niecałe 158 centymetrów nie może pozbawić go tej naturalnej wytworności i dworskości, tak charakterystycznych dla wielu starszych przedstawicieli wampirzej rasy. Jest coś fascynującego w jego ruchach; nawet jak na wampira mają w sobie dziwny, koci wdzięk. Szlachetne rysy wysoko urodzonej osoby podkreślają jego status, a blada skóra pięknie kontrastuje z kruczoczarnymi włosami o grzywce przyciętej równo tuż nad krwistoczerwonymi oczami. Ze względu na wiek jego uszy są nieco wydłużone i ostro zakończone, spiczaste można by rzec. Wampir nie próbuje ich w żaden sposób zakrywać, podobnie jak charakterystycznych wydłużonych kłów. Ubiór zaś w przypadku Klaudiusza nie jest rzeczą stałą; raz wygląda jak żywcem wyrwany z XIX wieku, innym wręcz przeciwnie. Fakt pozostaje faktem, iż jego ubrania mają jedną cechę wspólną - nawet na tle dzisiejszej mody wypadają oryginalnie i ekscentrycznie. Utrzymane w odcieniach czerni i czerwieni, podkreślają urodę wampira, której - jak wszystkim jego pobratymcom - zdecydowanie nie można mu odmówić.
Życiorys: Jak wieść niesie, był to całkiem zwyczajny dzień, jedno z typowych angielskich popołudni. Zmęczone słońce wlokło się z mozołem po niebie; to pojawiało się, to znikało za chmurami jak miedziana moneta, od czasu do czasu oświetlając szare, spowite dymem zabudowania Londynu. Willa przy Fleet Street także wyglądała jak w każde inne popołudnie. Wieczorny wiatr lekko poruszał liśćmi rosnących po obu stronach żwirowej alejki rosłych dębów i szumiał w ozdobnych krzewach. Konie w stajniach nerwowo biły kopytami i rżały trwożnie. Stajenny uspokajał je, przemawiając do nich cicho i głaszcząc ich gęste grzywy. Ale i on spoglądał z niepokojem na dwór. Niebo ciemniało. Słońce pospiesznie kryło się za horyzontem. Okna komnat były puste. Wisiały w nich ciężkie kotary, skrępowane ozdobnymi sznurami niczym kajdanami. Dzień kończył się całkiem zwyczajnie. Kiedy jednak zegar wybił kwadrans do dziewiątej, zerwał się wiatr. W okolicach Windsoru ten rodzaj wiatru nazywano "morskim kółkiem graniastym". Wiatr zaatakował willę. Połamał delikatne gałązki krzewów, gwałtownie poruszał furtkami w stajniach. Zadrżały szyby z ręcznie dmuchanego szkła w komnatach na piętrze; belki stropowe złowrogo zatrzeszczały. Przeciągły lament przebiegł po korytarzach, a ogień w kuchennych paleniskach przygasł. Kamienne ściany wstrzymały oddech. Wszyscy mieszkańcy zastygli w bezruchu. "Kółko graniaste" - zaszumiał wiatr. I właśnie wtedy rozległ się płacz dziecka. Był 15 sierpnia 1831 roku. Zaraz potem wiatr ucichł równie nagle, jak się pojawił. Powrócił do jednego z tych niewidzialnych miejsc, gdzie odpoczywał. Tego popołudnia narodził się pierworodny syn pisarza i myśliciela Thomasa Pensona de Quincey'a i jego nowo poślubionej żony Millicenty. Dziecko ochrzczono w Kaplicy Sardyńskiej przy Lincoln’s Inn Fields Klaudiuszem de Quinceyem i od najmłodszych lat rozpieszczano do granic możliwości. Jako pierworodny, a do tego jedynak, chłopiec był oczkiem w głowie obojga rodziców, a także wszystkich służących z willi. Otrzymał najlepsze wykształcenie, pobierał prywatne lekcje nauki gry na skrzypcach i fortepianie, i powoli wyrastał na małego egoistę. Gdy miał niecałe osiem lat, jego matka ponownie zaszła w ciążę i dziewięć miesięcy później urodziła małego blondwłosego Gaylorda. Chłopczyk jednak nie miał szczęścia starszego brata - w wieku trzech miesięcy utopił się w wannie, gdy pokojówka wyszła na chwilę z łazienki po suchy ręcznik. Kiedy wróciła, dziecko było już martwe. Pogrzeb nie należał do skromnych, a Klaudiusz, choć wiedział, że powinien wraz z rodzicami opłakiwać młodszego braciszka, nie potrafił nie cieszyć się z nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Był świadom faktu, że drugie dziecko zabrałoby mu znaczną część uwagi, jaką zawsze poświęcali mu rodzice i którą wcale nie miał ochoty się z nikim dzielić. Thomas i Millicenta nigdy więcej nie zdecydowali się na kolejne dziecko, a on na zawsze pozostał ich ukochanym synkiem. A przynajmniej tak mu się wydawało; po śmierci Gaylorda jego rodzina bowiem powoli zaczęła się rozsypywać. Nie było już tej radości i śmiechu, tylko cisza wisząca ciężko w pustych pokojach. Klaudiusz zaczął ćwiczyć balet; nie chciał siedzieć w domu, w którym wszyscy byli zajęci swoimi sprawami zamiast nim. Mając czternaście lat wystąpił w swej pierwszej większej roli, czym przyciągnął uwagę Marcusa Ayre'a, szlachcica i hrabiego daleko spokrewnionego z rodziną królewską. Po paru spotkaniach spokojnie można było uznać ich już za kochanków. Następne pięć lat chłopak spędził u boku wampira, pozwalając mu żywić się swoją krwią i łudząc się, że Marcus kiedyś i jego przemieni w krwiopijcę. Był głupim dzieckiem, rozpuszczonym i naiwnym, zaślepionym zauroczeniem. Kiedy przejrzał na oczy, był pewien, że mężczyzna zostawi go, gdy tylko się nim znudzi. Ale lata mijały, a oni wciąż byli razem. Klaudiusz zaczął mieć nadzieję, że to coś więcej, że może im się uda... Żył marzeniami aż do nocy jedenastego czerwca 1850 roku. Wracając późnym wieczorem z próby do nowego baletu został zaatakowany przez zgraję wściekłych psów. Zagryzłyby go, gdyby w porę nie zjawił się Marcus. Zabił parę zwierząt, resztę przepędził, a śmiertelnie rannego chłopaka przemienił w wampira, widząc, że nie ma dla niego innego ratunku. Na rękach zaniósł go do domu, gdzie został zamordowany osikowym kołkiem przez ojca Klaudiusza, który już od dłuższego czasu domyślał się, kim jest kochanek jego syna. Rannego chciał potraktować podobnie, chłopakowi udało się jednak uciec i zaszyć w opuszczonym magazynie nad Tamizą, gdzie postanowił przeczekać niebezpieczeństwo. Ojciec jednak nigdy nie przyszedł go szukać, a on sam, wiedziony pragnieniem, wyszedł ze swej kryjówki nocą, by zapolować. Następnego dnia wyjechał do Szkocji. Do Londynu wrócił dopiero po wielu latach, równie młody jak tamtej pamiętnej nocy, by po śmierci wuja upomnieć się o willę i rodzinny majątek. Mieszka w niej do dziś, i przez sto trzydzieści siedem lat niewiele się w niej zmieniło - ot zaledwie najpotrzebniejsze w dzisiejszych czasach części domostwa, prąd, gaz, woda, elektronika. Dom przystosował się do epoki, podobnie jak jego właściciel.
Szczegóły:
  • Szczerze nienawidzi psów i syczy na nie za każdym razem, kiedy tylko jakiegoś dojrzy. Najchętniej wszystkie wsadziłby do worków i wrzucił do rzeki.
  • Przez długie lata tańczył w balecie, zarówno przed jak i po przemianie, i wciąż jest nadzwyczaj rozciągnięty. Założenie nogi na głowę czy zrobienie szpagatu nie stanowi dla niego trudności, co w pewnym sensie znacznie pomaga mu w pracy; niewielu wie, że Klaudiusz pracuje w nocnym klubie, a jego specjalizacją jest taniec na rurze. Choć striptizem też nie pogardzi.
  • Jest koneserem ludzkiej krwi - nie tknie niczego, co nie zalicza się do grupy AB, chyba że skusi go zapach.
  • Większość osób, która miała wątpliwy zaszczyt obcować z nim przez dłuższy czas, uważa go za "małego, leniwego sadystę, który cieszy się na widok czyjegoś cierpienia". I mają rację.
  • Stałym elementem jego ubioru są krótkie, bo sięgające zaledwie do nadgarstka, czarne rękawiczki z delikatnej skórki, o które Klaudiusz wyjątkowo dba i których nie zdejmuje dosłownie nigdy. Dodatkowo dodaje sobie wzrostu butami z wysokim obcasem, a na ważniejsze okazje zakłada także drogocenny, ciężki wisior z wielkim rubinem.
  • Choć teoretycznie wystarczyłoby mu wypicie półtora litra krwi na tydzień, pochłania o wiele większe jej ilości - nie dlatego, że jest głodny, ale dlatego, że jest zwyczajnie łakomy. Potrafi opić się jak bąk i cały dzień zalegać na kanapie, oglądając idiotyczne amerykańskie programy w telewizji i trawiąc hektolitry posoki, które w siebie wlał, zagryzając zamrożoną krwią będącą podróbą lodów, którą wypchany jest jego zamrażalnik. A potem i tak przychodzi w nocy do swojego żywiciela, udając, że jest tak strasznie głodny.
  • Jest jednym z tych wampirów, które zawierają układy z ludźmi polegające na rzekomej obietnicy przemienienia delikwenta w krwiopijcę w zamian za możliwość pożywiania się jego krwią. Nie przemienił żadnego ze swych dotychczasowych żywicieli, co nie przeszkadzało mu w zawarciu nowego układu z Lucille Lacroix.
  • Nienawidzi wcześnie wstawać i praktycznie nigdy tego nie robi; przeważnie dlatego, że praca wymaga od niego wracania do domu o nieludzkich godzinach. Każdy, kto odważy się spróbować obudzić go przed południem, zostanie wyssany z krwi do ostatniej kropli.
  • Od czasu do czasu zdarza mu się grywać na skrzypcach, ale fortepianu nie tknął od ponad półtora wieku. Instrumenty klawiszowe zbrzydły mu już dawno temu i jakoś wciąż nie potrafi na nowo się do nich przekonać.
  • Według wszystkich wokół to mały skurwiel z niewyparzoną gębą, który zawsze i wszędzie musi podkreślać swoją wyższość. 
  • Mocno zastraszony przez starszyznę, ale nie chce się do tego przyznać.
  • W swojej willi nie zmieniał praktycznie nic (poza niezbędnymi do życia szczegółami, jak prąd, woda czy kablówka) od chwili gdy odziedziczył ją po zmarłej rodzinie. Wystrój większości pomieszczeń wciąż jest żywcem wyjęty z epoki wiktoriańskiej - nawet większość mebli pozostałą ta sama, choć wymagały kilkukrotnej renowacji.
  • Jak sam niejednokrotnie twierdzi, jest nowoczesnym wampirem, i nawet mimo stu osiemdziesięciu trzech lat na karku radzi sobie nadzwyczaj dobrze z tymi wszystkimi dzisiejszymi nowinkami techniki - nie potrafiłby żyć bez telewizji i internetu, a laptop i telefon wymienia na najnowsze modele średnio co pół roku.
  • Od chwili przemiany ani razu nie był w kościele, i biada temu, kto spróbuje go do takowego zaciągnąć. Klaudiusz nie lubi ani księży, ani świątyń samych w sobie, i najczęściej po prostu stara się omijać je szerokim łukiem.
  • Przezwisko Pchła nadał mu jeden z jego starych partnerów, któremu Klaudiusz ponoć przypominał właśnie pchłę - mały, pijący krew i skaczący kiedy się go czymś mocno zdenerwuje.
  • Lubi nucić pod nosem i często sam nie jest świadom, że w ogóle to robi. Ostatnio wyjątkowo upodobał sobie piosenki Beyonce i Lady Gagi.
  • Jest tak drobny i szczupły, że gdyby założył sukienkę i obcasy i zrobił makijaż, wyglądałby w gruncie rzeczy jak dość płaska kobieta.
Login/email: frania099 / frania099@gmail.com


ŚMIERTELNIE BLADZI, WE ŚNIE WOŁALI
WŁADCY, KSIĄŻĘTA I RYCERZE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony